Praca przedstawiciela handlowego w regionie

Przedstawiciel handlowy

(zdj. pxhere)

Od kilku lat pracuję jako przedstawiciel handlowy w rozwijającej się polskiej firmie. Do tej pory skupialiśmy się na terenie jednego województwa, więc zazwyczaj udawało mi się wypełnić wszystkie swoje obowiązki w „regulaminowych” 8-9 godzinach pracy.  Miałem swoje grono stałych klientów, których udało mi się utrzymać mimo kilku poważnych zawirowań na rynku i co za tym szło również mimo podwyżek cen. Praca nie zawsze przyjemna, bo ludzie są różni ale generalnie nie czułem się wypalony czy zrezygnowany.

Nasze wspólne plany

Niestety jak to zwykle bywa w życiu – ciężko mi było utrzymać równowagę i harmonię równocześnie w życiu prywatnym i zawodowym. O ile z pracy czerpałem satysfakcję o tyle coraz rzadziej miałem ochotę wracać do domu… Przed ślubem byliśmy parą z moją żoną kilka ładnych lat i wydawało mi się, że mamy wspólne priorytety i cele. Niedługo po ślubie żona zmieniła pracę na posadę w międzynarodowej firmie z placówką w naszym mieście. Na początku cieszyliśmy się bardzo – dwie pensje na rozsądnym poziomie pozwalały spokojnie myśleć o wspólnej przyszłości, a niespodziewany wydatek np. na naprawę samochodu nie jawił się jako krwiożercza bestia domowego budżetu.

Rozmawialiśmy o dzieciach i planowaliśmy powiększenie rodziny na przestrzeni kilku kolejnych lat. Szczęśliwie się złożyło, że żona dostała po babci dwupokojowe mieszkanie. Moje ( też spadkowe, ale po rodzicach) wynajęliśmy, licząc że w perspektywie ze sprzedaży obu będziemy mogli kupić większe, gdy pojawią się dzieci. Przez kilka pierwszych miesięcy w nowej pracy żona bardzo się starała. Dużo mi opowiadała o nowym miejscu, ludziach i swoich obowiązkach. Rozumiałem to, wiedziałem że praca jest dla niej ważna i podchodzi do niej ambicjonalnie. Z czasem jednak coraz mniej było rozmów, a więcej nadgodzin w biurze, albo przynoszenia pracy do domu. Co tu dużo mówić – przestało nam się układać.

Rozwój firmy – poszerzenie obszaru działalności

Przyznaję, że nie próbowałem wnikać głębiej w przyczyny zmiany w stosunku do naszych wcześniejszych rozmów i planów. Po prostu stopniowo zacząłem się wycofywać i spędzać coraz więcej czasu poza domem. Ponieważ jestem jedynakiem, a rodzice zmarli kilka temu, to w tym miejscu trzymała mnie tylko żona i praca. Starałem się więc jak najlepiej realizować się w tej drugiej kwestii. Ambitnie realizowałem plan sprzedaży i coraz aktywniej pozyskiwałem nowych klientów. Nie przeszło to niezauważone i któregoś dnia mój szef przesłał mi maila z ofertą self-storage w Sosnowcu i pytaniem co myślę.

Okazało się, że od jakiegoś czasu myślał nad poszerzeniem obszaru działalności na sąsiednie województwa, ale blokowały go koszty związane z wynajmem biura z zapleczem na magazynowanie naszych produktów. Mamy całkiem spory własny magazyn razem z biurem, jednak w kontekście rozwoju działalności był niewystarczający. Wysyłka nie tylko każdej dostawy ale próbek czy materiałów marketingowych generowałaby bardzo duże koszty.  

Przeanalizowaliśmy gruntownie temat wspólnie, omówiliśmy wszystkie wady, zalety i przede wszystkim potencjał nowego regionu sprzedaży. Szef ostatecznie zdecydował, że podejmie ryzyko. Sejfboks wynajęliśmy najpierw testowo na miesiąc. Ja przez ten czas starałem się kursować w tę i z powrotem, ale okazało się, że rynek nie jest nasycony i jest spore zapotrzebowanie na nasze produkty, więc ostatecznie zdecydowaliśmy o stałym wynajmie i o mojej  przeprowadzce w okolice Sosnowca.

Optymalizacja kosztów firmowych

Firma zaoszczędziła sporo na kosztach , więc partycypuje w wynajmie mojego mieszkania, a ja staram się zbudować solidne grono nowych klientów. Sejfboksy są położone w okolicach dwóch kluczowych tras, więc to idealna lokalizacja w moim przypadku. Rejon mojej sprzedaży obejmuje całe województwo i płynne przemieszczanie się z towarem pomiędzy klientami czy podjeżdżanie po próbki w drodze na spotkanie istotnie wpływa na moje wyniki.

Podjąłem decyzję o rozstaniu z żoną, zmieniłem środowisko ale nadal robię to co lubię i się w tym realizuję. Szef jest bardzo zadowolony – najem jest bezproblemowy, koszty są stałe i przewidywalne, wszystkie materiały i produkty są chronione i monitorowane, a poza tym mamy elastyczną możliwość rotacji w zależności towaru – od boksu 2m do 10m2.

Elastyczna umowa najmu

W sezonie zdecydowaliśmy się czasowo na drugi magazyn o maksymalnej powierzchni, aby zapewnić wystarczającą ilość towarów nie generując kosztów transportu na kilkukrotne mniejsze dostawy. Nie było najmniejszych problemów – umowę zawarliśmy na określony czas a nawet w przypadku chęci przedłużenia po tym czasie mamy pierwszeństwo przed nowymi klientami, co jest dość istotne z naszego punktu widzenia. Formalności są nieskomplikowane a kilka form płatności i wariantów czasowych jest istotnym ułatwieniem zarówno dla mnie jak i dla szefostwa. 

Robert (teraz z Sosnowca).